T4-forum.pl

Hej!

Opowiem może od początku. Kupiłem t4 która kiedy stała chyba z rok albo więcej. Poprzedni właściciel ja kupil i zaczął jeździć. Po pewnym czasie uznał, że zrobi remont blacharski przez co auto stało znowu z 4 miesiące. Ja kupiłem go w stanie do dokończenia i niestety u mnie też auto chwile stało.

Po naprawie blacharskiej auto normalnie odpaliło. Przejechałem się kawałek i było ok. Po kilku razach zaczął ciężko palić. Coraz ciężej, aż w końcu podczas jazdy zgasł. Okazało sie, ze przestawił się rozrzad od strony pompy. Rozrzad wymieniłem, chciałem ustawić kat wtrysku programem ale pokazał się problem z zaworem n108 oraz z czujnikiem temperatury. Przez zawór ustawienie kata wtrysku było niemożliwe bo kat skakał.

Po zdjęciu osłony nastawnika zobaczyłem niemiłosierny syf. Zdjąłem nastawnik i płakałem go ropą aż wyleci z niego cały syf. Syfu było od groma, takiego czarnego nalotu. Zdjęcie poniżej.

Uznałem, że nie mam pewności czy pompa nie jest też w takim stanie wiec po czyszczeniu założyłem zepsut ale wyczyszczony zawór n108 w celu pojeżdżenia i zobaczenia, czy po kilkunastu kilometrach znowu osadzi się na nim syf (nie chciałem ryzykować, że znowu się zepsuję bo kosztuje 600zl). Auto znowu zaczęło ciężko palić, potem podczas jazdy przy puszczeniu gazu silnik gasł. Zauważyłem, że dzieje się tak po osiągnięciu przez silnik temperatury 90*.

Dzisiaj wymieniłem zawór, próbowałem odpalić i... auto nie odpala. Jeszcze przed wymiana wjechalem nim do garazu i z trudem ale jednak zapalil. Odpowietrzalem gruszka układ, sprawdzałem czy znaki na kole zamachowym i pompie się pokrywają i niestety tak. Komputer nie pokazuje żadnych błędów..

Macie jakieś pomysły co to może być? Na plaka zagaduje ale od razu gasnie.