Dokładnie, każdy medal ma dwie strony....
Nie ma przymusu jeżdżenia tam, a problemy wynikają z tego, że chłop ma miękkie serce.
Robi robotę, przyjeżdża *gamoń niby z pierdołą i odrywa chłopa od roboty, potem się okazuje, że rzeczony *gamoń przez telefon pytał czy może przyjechać z pierdołą, a jak już przyjechał to ma jeszcze to,to i to. I Zbyszek robi, bo skoro już przyjechał....
I robota zaplanowana idzie psu w dupę, komuś się opóźnia....
I tak się nakłada, z dnia na dzień coraz bardziej, przez to, że Zbyszek nikomu nie odmawia pomocy!
Ale nikogo też nie zmusza do jeżdżenia do niego, ba nawet szyldu nie ma - a i tak wszyscy lezą jak muchy do gówna.
Ale pomału to się kończy.
Wiadomo, kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę.
*z imienia i nazwiska jestem w stanie podać kilku takich asów obecnych na tym forum, co przyjęli taką metodę naprawiania swojego auta.
I wtedy się nie zastanawia jeden z drugim, że trzeci będzie czekał i czekał ponad ustalony termin.
Ale nie podam, bo mogę
PS
Sprawa autora tematu też jest wielowątkowa i ma drugie, trzecie i czwarte dno.
Nic nie jest czarno - białe, są jeszcze odcienie szarości.
Uprzedzając - Zbyszek się tu nie wypowie, bo też może.
